Witajcie, dzisiaj będzie o ulubieńcach z całego półrocza oraz tych z ostatniego miesiąca. Z racji tego, że nie prowadziłam regularnych notek ostatnimi czasy, postanowiłam przygotować przegląd ulubieńców kosmetycznych z połowy roku 2015. Zapraszam!
Krem długotrwale nawilżający, Barwa Siarkowa, firmy Barwa. Mam cerę mieszaną z dużą skłonnością do zaskórników, jednak ostatnio moja skóra twarzy zaczęła się miejscami przesuszać i z tego powodu sięgnęłam po ten krem. Kosmetyk ten ma lekka kremowo-żelową konsystencję, szybko się wchłania, nie zapycha i dobrze nawilża. Mam wrażenie, że po nim moja skóra jest idealnie nawodniona. Jedyną na dłuższa metę męczącą rzeczą jest zapach, po dłuższym stosowaniu zaczyna troszeczkę męczyć, jednak można mu to wybaczyć. Dodatkowymi plusami jest to fakt, że to polski produkt oraz jego niska cena.
Vichy Capital Soleil, Aksamitny krem ochronny do twarzy SPF 50+. Zastanawiając się czy wybrać ten krem czy jego matującego brata oraz biorąc pod uwagę przesuszoną skórę twarzy, zdecydowałam się na tę wersję. Bardzo ładnie się wchłania, przyjemnie pachnie i nie zauważyłam zapychania. Wiadomo nie matuje, zostawia delikatną poświatę, która szybko można zmatowić pudrem (osoby które dążą do "kredowego" matu nie będą zadowolone). Bardzo dobrze chroni, o czym przekonałam się w czasie weekendu na Węgrzech.
Miyo, Skin Care Powder, Puder ryżowy. Tani, nie zapychający i nie pylący puder matujący. Opakowanie może nie jest zbyt urocze, jednak wykonane z solidnego plastiku. który idealnie nadaje się do noszenia w torebce i używania w czasie szybkich poprawek w ciągu dnia. Troszkę bieli, więc po aplikacji musimy chwilkę poczekać, jednak nie wpływa on na kolor podkładu. Efekt matu, który daje jest troszkę płaski i nie każdemu może się spodobać. Za tą cenę naprawdę jest warty wypróbowania.
12H Matt Mousse Make up, 010 Soft Ivory, Catrice. Szukałam idealnego lekkiego podkładu, który nie będzie robił maski. Po kompletnej klapie z Healthy Mix zdecydowałam się na podkład w musie od Catrice (dodatkowo skusiła mnie promocja w Hebe i jego cena ok. 13 zł). Dwa miesiące temu był dla mnie za ciemny, jednak teraz jest idealny. Ładnie stapia się z cerą, nie wchodzi w pory, nie utlenia się do pomarańczy, nie tworzy maski i dobrze kryje niedoskonałości. Na letnie miesiące uważam go za mój must have. Jednak na jesień i zimę będę szukać czegoś innego, może nawet znowu spróbuję minerałów.
Ziaja, Bio-żel pod oczy i na powieki kojący, ze świetlikiem. Przyjemny kremik pod oczy, używam go głownie rano, wtedy najbardziej widzę jego kojące działanie. Nie mam dużych problemów z cieniami, jednak po jego zastosowaniu rano skóra wokół oczu jest ładnie rozjaśniona. Nie klei się, szybko się wchłania i jest bezzapachowy oraz ma niską cenę. U osób, których skóra wokół oczu wymaga większej pielęgnacji raczej się nie sprawdzi i polecałabym bardziej bogate kremy. Sama też rozglądam się za bogatszym kremem na noc, jednak jeszcze nic mnie nie zachwyciło. Coś polecacie?
La Roche Posay, Effaclar Duo, krem eliminujący niedoskonałości, wersja bez plusa. Jeden z największych moich ulubieńców, który pomógł mi kiedy nastąpiło u mnie pogorszenie cery. Ma lekką konsystencję, która szybko się wchłania i nie tworzy lepkiej warstwy. Lekko zwęża pory i troszkę matuje, nie zapycha. Delikatnie złuszcza skórę, jednak nie powoduje podrażnienia, po jego stosowaniu szybciej goją się zaognione pryszcze. Dzięki wodnistej konsystencji jest bardzo wydajny, a jego kwiatowy zapach dodatkowo umila jego stosowanie. Jedynym jego minusem jest dość wysoka cena i trzeba szukać go na promocjach. Jestem też bardzo ciekawa jak sprawuje się nowa ulepszona formuła.
Potrójny kwas hialuronowy 1,5%, Zrób Sobie Krem.pl. Kto nie słyszał o półproduktach szybko powinien nadrobić zaległości i spróbować. Kwas ten to półprodukt wielozadaniowy. Stosuję go jako dodatek do maseczek i kremu, aby stały się bardziej nawilżające. Czasami mieszam go z olejem i stosuję na mój przesuszony skalp. A czasami dodaję go również do odżywki czy maski do włosów. Szybko łagodzi i koi wszelkie podrażnienia, skóra staje się napięta i gładka oraz odnoszę wrażenie, że zwiększa właściwości stosowanych kosmetyków i kremów. Na włosach i skalpie też doskonale się spisuje, skalp jest nawilżony, a włosy błyszczące.
Volume Million Lashes, So Couture, So Black, L'Oreal. Tusz zachwalany przez pratycznie cały blogerski światek, który i mnie się spodobał. Ma ładny czarny kolor, ładnie podkreśla i pogrubia rzęsy. Jednak trzeba z nim umiejętnie postępować, gdyż można sobie nim skleić rzęsy. Moje rzęsy są dosyć długie i gęste, więc jedna warstwa tuszu w zupełności mi wystarcza. Jednak tusz ten ma daw minusy: wysoka cenę oraz męczący zapach, który szybko się ulatnia i długo jest wyczuwalny.v
Paleta Oh So Special, Sleek Make Up. Również sława blogosfery, czyli paleta 12 cieni, w tym 8 matowych i 4 perłowych. Bardzo ładne zestawienie kolorystyczne, idealne do makijażu dziennego jak i wieczorowego. Cienie są średnio napigmentowane, bez bazy musimy sporo się napracować aby uzyskać bardziej wyrazisty efekt. Cienie idealne dla osób, które zaczynają swoją przygodę z makijażem oraz takich, które nie potrzebują wielkich ilości cienie i milionów kolorów. Ot taka idealna paleta na co dzień. Jednym minusem jest to, że cienie mogą się osypywać, szczególnie perłowe kolory. Plastikowa kasetka wyposażona jest w lusterko i aplikator. Jednak z moimi zdolnościami aplikator i lusterko nie wyszły najlepiej. Dostępna głównie online, cena bez promocji ok. 40 zł.
Avon, Szminka Ultra Colour Absolute, odcien Caring Coral. Bardzo intensywny, koralowo-czerwony z nutka pomarańczy kolor, który mam wrażenie, że podbija moją tęczówkę i optycznie wybiela zęby. Opakowanie jest ładne, trwałe i możemy mieć pewność, że nie otworzy się ono w torebce. Konsystencja jest dość twarda i zbita, jednak nie ma problemu z jej nakładaniem i rozprowadzeniem. Kolor jest ładnie nasycony, z delikatnym połyskiem, a dodatkowo odcień schodzi równomiernie w ciągu dnia. Nie wysusza i nie podkreśla suchych skórek. Cena katalogowa trochę wysoka, jednak często można spotkać promocję na szminki w Avonie.
Naturalny Bio Olej krokoszowy firmy Etja. To mój stosunkowo nowy nabytek, jednak bardzo polubiłam ten produkt. Stosowany na skórę twarzy ładnie nawilża oraz działa przeciw zapalnie, wszelkie zadrapane pryszcze lepiej się po nim goją. Czytałam, że jednak może zapychać, więc bacznie go obserwuję, bo moja cera ma do tego tendencję. Stosowałam go na włosy i też świetnie się sprawdził. Nakładam go około 2-3 godziny przed myciem, po tym czasie zmywam i włosy są ładnie nawilżone, błyszczące i nie obciążone. Podobno ma właściwości spowalniające odrastanie włosów i jest polecany po depilacji, jednak ja takiego działania nie zauważyłam i dla mnie to totalna bujda, więc nie ma co się obawiać nakładania go na skalp. Zobaczymy czy dalej będzie się dobrze sprawdzać.
Ziaja, Kozie Mleko, Krem do rąk i paznokci. Mój faworyt, sprawdził się lepiej niż sławny krem Isany. Bardzo szybko się wchłania, nie lepie się i nie pozostawia tłustej warstwy na dłoniach. Bardzo dobrze nawilża, skóra dłoni jest ugładzona i mięciutka. Nie zauważyłam jednak jego wpływu na paznokcie, jednak nie wymagam tego od kremu do rąk. Minusem jest dla mnie jego zapach, bardzo pudrowy i babciny. Jednak za taką cenę i jego cudowne działanie, jestem to wstanie wybaczyć.
Blistex, Lip Relief Cream, Regenerujący balsam do ust. Bardzo dobry balsam do ust, który niesie szybka pomoc bardzo przesuszonym ustom. Jego konsystencja jest w sam raz, ani za rzadka ani za gęsta. Kolor jest biały, przez co musimy uważać stosujac go w ciagu dnia, ponieważ możemy skończyc z lekko białymi ustami, jednak po paru minutach balsam wchłania sie i biel ust znika. Najlepiej stosować go gruba warstwą na noc, a rano obudzimy sie z miękkimi i zregenerowanymi ustami. Używając tego balsamu pozbyłam sie problemu suchych skórek. Zapach ma lekko mentolowy, lecz nie jest on nachalny. Dale lekkie wrażenie chlodzenia ust, więc na zimowe miesiące radziła bym znaleźć inny balsam. Cena też jest zachęcająca do wypróbowania ok. 10 zł.

To byli by moi kosmetyczni ulubieńcy półrocza, nie ma tego za dużo ponieważ staram się stosować świadomą pielęgnację i nie "chomikować" kosmetyków. Mam jeszcze zamiar przygotować ulubieńców niekosmetycznych, jeśli mi czas pozwoli. A jacy byli Wasi kosmetyczni faworyci ostatnich miesięcy? A może macie jakieś ciekawe odkrycia?
szminka ma świetny kolor!
OdpowiedzUsuńzapraszamy w wolnej chwili :)
Co raz bardziej przekonuje się do takich kolorów, a szminka świetnie wygląda nałożona mocniejsza warstwą jaki i cienko wklepana opuszkiem
UsuńNie używałam żadnego z Twoich ulubieńców, aż się sama sobie dziwie bo przecież niektóre są bardzo znane. ;D
OdpowiedzUsuńPalety ze Sleeka to również u mnie hit ostatnio :) Tej nie mam (ale wygląda nieźle), natomiast moja ulubiona to ostatnio Respect.
OdpowiedzUsuńnajlepszy sleek < 3
OdpowiedzUsuńBardzo fajne produkty, ciekawi mnie krem siarkowy...
OdpowiedzUsuńBardzo lubię filtr z Vichy. Jest on ze mną od paru dobrych lat:)
OdpowiedzUsuń