środa, 24 czerwca 2015

Secondhand. Obciach czy skarbnica modowych perełek?


Witajcie!

Dzisiaj chciałabym poruszyć temat modowy, dotyczący kupowania ubrań w secondhandzie, tzw. "lumpeksie", "szmatach", "ciuchlandzie" itp. W moim mieście tego typu sklepy są bardzo popularne i łatwo można poznać kiedy jest dostawa nowych ubrań, bo w ten dzień przed sklepem ustawia się spora grupa ludzi. A jak nadchodzi godzina otwarcia to dzieją się dantejskie sceny i kobitki wręcz biją się o szmatki. Jak ktoś się interesuje sportami walki, to powinien się przejść wtedy do SH i na pewno odkryłby nowy styl kung-fu. 


Spotkałam się z bardzo skrajnymi podejściami na temat ubrań z drugiej ręki. Jedni twierdzą, że kupowanie w SH wyznacznik biedy, jeżeli nie stać kogoś na nowe ubrania to już jest ubogi, nie umie gospodarować pieniędzmi, w ogóle wstyd i obciach. Fakt ze około 10-15 lat wstecz jakość ubrań w SH nie była jakoś powalająca i nie ukrywajmy środki odkażające perfumami nie pachniały, a ubrania były wymieszane w dużych boksach, a cena była podawana na kilogram. Jednak jak w każdej dziedzinie możemy i tutaj zauważyć znaczący postęp. Sklepy używają mniej drażniących środków, boksy zastąpiono wieszakami, ubrania są rozwieszane i wyceniane za sztukę. Ba! Teraz powstają SH/komisy z ubraniami ekskluzywnymi, tylko znane marki i wszystkie ubrania ładnie uprane, uprasowane i na wieszaczkach, jak człowiek wchodzi to myśli, że znalazł właśnie drogi butik. 


Natomiast drugiej strony są osoby twierdzące, że w SH można ubrać się od stóp do głów i do tego w niskiej cenie. Jednak wiele z nich nie zwraca uwagi na stan kupowanych rzeczy.Jak wiadomo jakość ubrać w takich przybytkach jest bardzo różna, są nowe sztuki z metkami, a są też ubrania z plamami, czy dziurkami i należy bardzo umiejętnie szukać. Kolejna kwestia rozmiary, miks dowolny od XS-XXL i jeszcze większej ilości X przed L. Jednak to im nie przeszkadza i biorą jak leci wszystko, bo jak nie kupić pierdyliarda rzeczy, przecież to tylko złotówka za sztukę! Jednak trzeba troszkę przystopować, wziąć pod uwagę jakość przydatność danego ubrania. 

Źródło

Nie będę ukrywać, że sama kupuję ubrania w SH (wiadomo bieliznę osobistą kupuję nową, żeby nikt nie miał wątpliwości). Jednak moje podejście na przestrzeni lat się diametralnie zmieniło. Jako nastolatka buntowałam się przed takimi zakupami i wręcz nienawidziłam tego. Uważałam, że kupowanie tam ubrań to obciach i bardzo starałam się, aby moje ubrania były nowe i do tego z metkami znanych sieciówek. Wiadomo zależało mi wtedy bardzo na akceptacji i podziwie rówieśników. O jaka ja byłam naiwna i głupiutka!

Dopiero z czasem sama zobaczyłam, że w SH można znaleźć prawdziwe perełki to czasami nowe, z metkami! Akurat w moim mieście buszując w SH można natknąć się na wiele marek angielskich typu: Pimark, Atmosphere, Marks&Spencer i wiele innych. Bardzo często ubrania trafiają jako nówki sztuki razem z metkami, a cena bardzo kusząca, gdyż za cenę sieciówkowych spodni wątpliwej jakości, przy udanych łowach można mieć całą siatkę modnych ubrań. Jednak nie jest tak, ze kupuję tylko w "lumpeksie", po prostu doszłam już do takiego punktu w moim życiu, że kupuje to co mi się podoba. Podoba mi się coś z sieciówki, to kupuję; gdy w "lupeksie" znalazłam cudną rzecz, to biorę i kupuję. Jednak staram się, aby w danej rzeczy dobrze się czuć, a sam ciuszek był wyjątkowy, oryginalny, a dalej "mój". Moim dodatkowym plusem jest to, że mam w domu krawca, który potrafi umiejętnie dopasować ubrania, wiec jak tylko coś nie do końca leży tak jak chce, to nie mam problemu z przeróbką. Z resztą sama nawet ostatnio myślę nad nauczeniem się szycia. 

Czy mogę się wpasować w slow fashion? Chyba jeszcze nie do końca, moja waga ciała troszkę skacze i mam sporo ubrań za małych lub za dużych, więc nie mogę do końca uporządkować szafy. Jednak bardzo przychylam się do idei kupowania z głową, panowania zakupów i organizacji szafy. Dodatkowo zwracam tez uwagę na jakoś ubrań oraz to jak się czuję w danej rzeczy, jak i na uniwersalność kroju. Poniżej chciałabym zaprezentować Wam kilka moich lumpkowych zdobyczy i pokazać, że w SH mogą kryć się modowe cuda. :)



1. Sukienka w kwiatki, Urban Stitch 2.Czarno-białe kimono z frędzlami, firma Boohoo. 3. Spódniczka w kwiaty od Atmosphere. 4. Bordowa sukienka z New Look. 5. Niebieska bokserka z warkoczami, New Look. 6. Mała czarna z New Look'a. 7. Koszula w kratę marki GAP. 8. Grafitowa koszulka z kwiatami marki Forever 21.

Jak sami widzicie w second handzie można ładnie się obkupić, rzeczy bardzo dobrej jakości, a po bardzo przystępnych cenach. A do tego mamy pewność, że później na ulicy nie spotkamy osoby ubranej tak jak my. Ponad to koleżanki będą się często dopytywać skąd macie ciekawe i oryginalne ubrania. 

A Wy co sądzicie o takiego typu sklepach, kupujecie w SH czy jednak wolicie normalne sklepy/ sieciówki?


6 komentarzy:

  1. Ja wolę zakupy w sieciówkach lub na allegro :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez chwilę miałam fazę na oglądanie ubrań na allegro, jednak jestem niewymiarowym człowiekiem i jakoś zniechęca mnie widmo, niedopasowania ubrań, odsyłania, reklamacji itp.

      Usuń
  2. Kiedyś dużo chodziłam do SH, jednak teraz w mojej okolicy ciężko coś znaleźć w dobrym stanie, a ceny są po prostu zaporowe. Dodatkowo w jednym z lepszych SH w dzień dostawy jest kolejka do wejścia - bez przesady nie będę walczyć o jakiś ciuch. :)
    Dołączam do obserwatorów i zapraszam do siebie :)
    www.ewkabloguje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jakoś nie mam szczęścia do sh. Fakt, kilka fajnych rzeczy znalazłam, ale nie jakoś szczególnie dużo :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja w ogóle ciuchów nie kupuję :D Nienawidzę zakupów.. Normalnie robię się chora jak se pomyślę, że musze iść kupić jakiegoś ciucha.. Bo na mnie ciężko cokolwiek znaleźć.. za chuda jestem :P Nic mi nie pasuje.. przebierać się nie lubie... a i gust mam ciężki :D Także nie chodzę w ogóle ani do sklepów ani do SH, może raz do roku kupię jakiegoś ciucha ... święto.. :D

    OdpowiedzUsuń