Witajcie, dzisiaj chciałabym chciałabym poruszyć temat filtrów i ochrony przeciwsłonecznej oraz wyrazić moją opinię o jednym matującym (?) kremie z filtrem.
Słońce ma ważny wpływ na funkcjonowanie całego naszego organizmu. Wpływa na nasze samopoczucie - nie wiem jak Wy, ale ja często w pochmurne i deszczowe dni czuje się gorzej, a jak tylko odrobinę się rozpogodzi już poprawia mi się humor. Promienie słoneczne umożliwiają też syntezę witaminy D oraz pobudzają nasze ciało do wydzielania wielu hormonów. Jednak nadmierna ekspozycja może wywołać bardzo niekorzystne skutki, nie chodzi mi tylko o takie natychmiastowe jak poparzenie słoneczne. A gównie mam na myśli skutki, które pojawiają się dopiero po jakimś czasie - fotostarzenie, złośliwe zmiany barwnikowe itp.
To tyle takim króciutkim i bardzo ogólnikowym wstępem, zachęcam Was do głębszego zapoznania się z tematem wpływu promieniowania słonecznego oraz ochrony przed nim. W internecie można znaleźć mnóstwo artykułów na ten temat.
Ale do rzeczy, bo mam mówić o matującym kremie do twarzy z SPF 50+ marki Ziaja Med.
Po wizycie u mojego dermatologa, skonsultowaniu moich przebarwień i dodatkowym ostrzeżeniu mnie przed szkodliwym wpływem promieni słonecznych na moją cerę, udałam się na poszukiwania odpowiedniego kremu z filtrem.
Wiadomo na samym wstępie moje poszukiwania zaczęły się od poszukiwań wirtualnych, a później trafiłam do apteki. I tak oto zdecydowałam się na bohatera dzisiejszego postu.
Opis producenta:
" PROBLEM:
skóra łatwo ulegająca poparzeniom słonecznym oraz reakcjom fotouczulającym , ze zmianami barwnikowymi.
WSKAZANIA:
skóra tłusta, mieszana, skłonna do trądziku, z przebarwieniami. Polecany przy leczeniu dermatologicznym oraz po zabiegach medycyny estetycznej. do stosowania przy ekstremalnym nasłonecznieniu, również dla osób aktywnie uprawiających sport.
EFEKT MED
- zapewnia bardzo wysoką ochronę przed promieniowaniem UVA iUVB.
- zapobiega podrażnieniom słonecznym.
- chroni naskórkowe zmiany barwnikowe - znamiona i pieprzyki.
- zabezpiecza skore przed powstaniem przebarwień.
- neutralizuje wolne rodniki odpowiedzialne za fotostarzenie.
- skutecznie absorbuje nadmiar sebum.
- pozostawia na skórze niewidzialną warstwę matującą. "
A teraz moje wrażenia:
Za ok. 18 zł dostajemy 50 ml produktu w poręcznej tubce, która zapakowana jest w kartonik. Całość opakowania jest zachowana w minimalistycznej i przejrzystej stylistyce. Po wyciśnięciu porcji produktu, naszym oczom ukazuje się gęsty krem o żółtawym zabarwieniu i delikatnym zapachu. Aplikacja kremu jest łatwa, bez problemu się rozprowadza na twarzy. Jednak niestety krem nie wchłania się do matu i pozostawia lepką warstwę na twarzy, którą musimy dość mocno zmatowić, a to zadanie do łatwych nie należy.
Ale nie zrażona tym postanowiłam mu dać szanse, po wyjściu i 10 minutowym spacerze na przystanek autobusowy moja twarz z tym kremem była mokra i bardzo się świeciła. Nie poddałam się i postanowiłam dać mu jeszcze jedną szanse, tym razem stosując do pod makijaż. Użyłam minimalnej ilości tego kremu, następnie użyłam podkładu Bourjois 123 Perfect Foundation i mocno zmatowiłam pudrem. Niestety efekty był podobny i szybko cały podkład spłynął mi z twarzy.
Kolejne podejście dałam mu podczas wyjazdu nad wodę i tam solo sprawdził się idealnie. Do plażowania nadaje się idealnie, pod makijaż raczej nie. Mam mieszane uczucia co do niego, postaram się go zużyć. Może w chłodniejszych miesiącach moja skóra się do niego przekona. A ja dalej szukam idealnego kremu z filtrem. Możecie mi coś polecić lub powiedzieć czego unikać? Bardzo proszę o propozycje :)